wtorek, 26 lutego 2013

Rozdział 6.

Kiedy Lily była już w dormitorium odetchnęła. Za kogo on się uważa?! Jak ja go nienawidzę! Zdjęła karmazynowe ponczo i czarne lakierki. Właściwie po co kierowała się na stadion? Położyła się na łóżku. Chwilę później do pokoju wpadła Dorcas z Alicją. Obie dyszały. Ruda podparła się na łokciach, obserwując koleżanki.
-Co jest? Biegałyście?
-F-filch nas gonił. - wydukała Alicja.
-Co zrobiłyście? Musiałyście się mu narazić. - spytała Evans śmiejąc się. Dorcas pochyliła się i trzymała kolan.
-I-irytek, rzucał w nas kamieniami. Niektóre obrazy poobrywały i wszystko p-poszło na nas. Trochę mu oddałyśmy, znaczy Marlen-ne.
-A gdzie Marlene?
-Nie wiem pobiegła w inną stronę, chyba do toalety chłopców. Zaraz powinna być.
                       
                                         ♥

Marlene pędziła przed siebie, nie zważając gdzie wchodzi, skręciła do toalety chłopców. Osunęła się po ścianie. Oddychała głęboko. Miała szczęście, Filch jej nie złapał. Usłyszała kroki. Czyżby był w toalecie?
Zza rogu wyłoniła się wysoka, czarnowłosa postać Syriusza. Dziewczyna wstała i otrzepała spódnice.
-No, no, no nie pomyliłaś pomieszczeń? - na jego twarzy rozlewał się wesoły uśmiech. Jednak miała szczęście, to nie był Filch.
-Możliwe. To nie twoja sprawa. - powiedziała na jednym wydechu.
-Może i moja, bo gdyby Filch się dowiedział, o byłoby kiepsko.
-Co masz na myśli? - uniosła jedną brew.
-Wkrótce jest wyjście do Hogsmeade. Co o tym myślisz?
-Chyba cię pogięło. To ma być szantaż?!
-Bystra jesteś. To jak? Randka ze mną w Hogsmeade czy z Filchem na szlabanie?  - Gryfon satysfakcjonował się minął McKinnon.
-Nie, nikt nie będzie mnie szantażował!
-Czyli wolisz spędzić dzień wyjścia do Hogsmeade z Filchem? Nie ma sprawy. - chłopak szedł w stronę drzwi, ale zatrzymał się gdy usłyszał głos czarnowłosej.
-Zgoda, ale nie bierz sobie tego do serca. - warknęła. - Drań - szepnęła pod nosem.
-Nie schlebiaj mi tak. - posłał jej szczodrobliwy uśmiech i zniknął za drzwiami. To było nieuprzejme i podłe.

                                             ♥

Kiedy Syriusz wpadł do dormitorium roześmiany wrzasnął;
-Mam ją!
-Kogo masz? - spytał Remus
-Marlene, trochę szantażu i po sprawie. - był z siebie wyraźnie zadowolony.
-Nie powinieneś tak wobec niej postępować.- Lupin wyraźnie się sprzeciwił. -Najwidoczniej nie ma ochoty się z tobą spotykać i powinieneś to zaakceptować.
-Dobra, Lunatyk, zluzuj portki. No opowiadaj na czym ją przyłapałeś. - James był ciekawy taktyki kumpla, w końcu ona i Evans były nie do zdobycia. Gdy Syriusz skończył mówić pierwszy odezwał się Potter;
-Męska łazienka? Tylko to? - zdziwił się.
-Nie, przechodziłem korytarzem i słyszałem jak uciekają przed woźnym. Skurczybyk jak na swoje lata ma kondycję. No ale mniejsza o to. Schowałem się do łazienki, bo zaraz by się okazało, że to co dziewczyny przeskrobały, było moją winą i patrzcie jakie miałem szczęście!
-Niby tak.
-Ona jako prefekt naczelny - spojrzała na Remusa, który mlasnął, wyrażając w ten sposób znudzenie. - Och przestań, już dawno powinieneś się z tym pogodzić, nie wystarczy ci tytuł zwykłego prefekta?! No w każdym razie, ona jako prefekt naczelny powinna dawać dobry przykład, a nie uciekać przed Filchem i to do męskiej toalety.
-A pro po dziewczyn, Peter, jak Ci idzie z Genive? - spytał James uśmiechając się szyderczo, bo twarz  kumpla przybrała kolor dojrzałej piwonii. - No macho, gadaj.


-Co za typ! - Marlene wpadła do dormitorium koleżanek. -Jak on śmiał?! W stosunku do mnie, tak się zachować?!
-Hej, hej, hej co się stało? - Dorcas poderwała się z łóżka.
-Black! On się stał, dopadł mnie w łazience!
-Ale. . .
-Nie co co ty nawet mnie nie dotknął, nie o to mi chodziło.
-Więc co jest? - uspokoiła się ruda. Gryfonka opowiedziała im jak Black wymusił "randkę" z nią.
-Co za tupet! - skrzywiła się Alicja.
-Po prostu świnia. No nic, żegnam się z wami, bo muszę wracać do dormitorium. - Wymaszerowała z pokoju wspólnego Gryfonów i pognała do swojego pokoju. Gdy przechodziła przez pokój wspólny Prefektów, wzdrygnęła się;
-Och, witaj nie chciałem cię przestraszyć. - Zza oparcia fotela, stojącego naprzeciw kominka wychylił głowę prefekt Gryffindoru - Remus Lupin. -  Syriusz prosił mnie, aby Ci przekazać ten list. - wręczył jej białą kopertę przesiąkniętą zapachem anyżu.
-Tak, dziękuję. - Odparła oszołomiona. Czego jeszcze mógł od niej chcieć? Weszła do dormitorium i usiadła na łóżku, rozrywając po drodze kopertę.

Droga Marlene!

Nie chcę żebyś pomyślała o mnie źle, za te moje zaproszenie na randkę, więc jakoś Ci to zrekompensuję. Czekam na Ciebie pod biblioteką. Przyjdź szybko, żeby Filch nic nie zobaczył. 

Syriusz.

On ma chyba nie równo pod sufitem, jak myśli, że do niego zejdę! Zero wstydu! Rekompensata?! Poczuła, że szybko musi zejść do Lupina, do pokoju wspólnego.
-O co chodzi w tym liście? - spytała dysząc, bo zbyt szybko zbiegała po schodach.
-Nie wiem, nie czytam cudzych korespondencji. - mruknął Lupin, podnosząc wzrok znad książki na dziewczynę.
-Proszę. - podała mu pergamin. - Wiesz może o co mu chodzi z Filchem? - przeczytał list.
-Chyba o to, że musisz szybko przybyć, bo go przyłapie.
-Co mnie on obchodzi? - wzięła korespondencje i ruszyła w stronę schodów.
-Może nie chodzi o niego, znasz Blacka, jeśli też ucierpisz? - skrzywił się i poprawił okulary na nosie, by uniknąć jej spojrzenia.
-Mówisz, że. . . - Schowała list w wewnętrzną kieszeń szaty i pobiegła pod bibliotekę. Widok, który tam zastała zwalił ją z nóg.  "I'm sorry Marlene!" było wymalowane na ścianie granatową farbą lub czymś do niej podobnym.
-Zmyj to natychmiast! - szepnęła głośno, a pobliski obraz poruszył się niespokojnie. - Co ty wyrabiasz? Chcesz żeby nas przyłapali? Jest godzina policyjna! - podszedł do niej i zza pleców wyciągnął rękę, w której trzymał granatową różę. Zakołysał się na piętach.
-Prze. . . - przerwał mu Filch, który z uciechą kuśtykał ku nim.
-No, no, no. Nieobecność w łóżkach o tej godzinie i wandalizm. Kogo my tu mamy? McKinnon? McGonagall na pewno ucieszy się jak powiem, że prefekt naczelny Gryffindoru chodzi po szkole o tej godzinie. A teraz za mną.
-Ja bardzo pana przepraszam, ale jestem prefektem i w moich prawach jest podpunkt pozwalający na opuszczenie dormitorium podczas trwania ciszy nocnej. - rzekła pewnie. Black zaklął pod nosem, a woźny mu zawtórował.
-Więc będę musiał ukarać Cię za wandalizm. - powiedział rzucając jej ostre spojrzenie.
-Wie pan chętnie bym z panem posiedziała i odbębniła jakąś karę, ale tak się składa, że to nie moja robota.
-Nie kręć mi tu, przecież jak wół jest napisane tu twoje imię! - powoli tracił cierpliwość.
-Tak, na pewno przepraszałabym sama siebie i to na ścianie! - warknęła.
-Czyli to Twoje dzieło Black? - zwrócił się do chłopaka stojącego do tej pory w ciszy. -Dobrze. McKinnon, a może opowiesz mi za te dzisiejsze zniszczenia na korytarzu na 2 piętrze?
-Nie wiem co pan ma na myśli. . . - lekko się zaczerwieniła.
-Otóż jeden z portretów, powiedział mi, że trafiłaś go czymś twardym, według tego obrazu był to meteor. I rzeczywiście na około pełno było kamyczków. - Gryfon parsknął śmiechem, a czarnowłosa posłała mu piorunujące spojrzenie. - Co masz na usprawiedliwienie?
-Irytek. On zaczął. Ja mu tylko oddałam. - teraz mówiła już nerwowo bawiąc się palcami rąk.
-A czy nie uważasz, że nie powinno się atakować Irytka? - niechcący opluł jej rękaw szaty, robiąc nacisk na słowo "nie". Skrzywiła się z odrazą.
-To on nas zaatakował!
-Przez najbliższy tydzień się widzimy. Black Ciebie też się to tyczy, a teraz znikać do łóżek. - szepnął wściekle i udał się w drugą stronę, po chwili można było usłyszeć jego krzyk;
-I zmyj to! - Syriusz uśmiechnięty kiwnął głową.
-Z czego się cieszysz? Zarobiliśmy szlaban! Chłoszczyść. - wycelowała różdżką w granatowe przeprosiny, ale nic się nie stało.
-To taki gratis. - zaśmiał się Black.
-Pozbądź się tego natychmiast bo, bo - nie dokończyła.
-Bo co mi zrobisz? - teraz już śmiał się w najlepsze.
-Levicorpus! - szepnęła, a chłopak zawisł nad ziemią głową w dół.
-Niech cię tylko dorwę! Zapomniałaś, że stale używam tego zaklęcia i wiem jak z niego wyjść! - zanim się zorientował już jej nie było. Nawiała, a on leżał na podłodze, karcony przez postacie z obrazów.
  

                                        ♥

Przepraszam, za tak krótki rozdział, w którym jest tak mało o Jamesie i Lily, w przyszłym będzie więcej. Aktualnie musiałam wprowadzić Syriusza i Marlene. Dodałam nowe zakładki, trochę pozmieniałam. Pod poprzednim wpisem miałam komentarz, żeby szybciej zrobić akcję kłótni Severusa z Lil i żeby rozwinęła się jej znajomość z Potterem. Niestety tak zrobić nie mogę, ponieważ byłoby za szybko i ogólnie trochę namieszam pomiędzy nimi. Łatwo im nie będzie. Teraz akcja będzie się działa tylko i wyłączne w 5 klasie.Liczę na komentarze. Dziękuje czytającym i zostawiającym po sobie ślad czarodziejom. :)
Zapraszam na  blog Honoraty

2 komentarze:

  1. Ojeej. Mój Syriusz jest zaaaakoochaany. :3 Jestem z tego powodu szczęśliwa. Czekam na ich dalsze losy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, Syriusz zakochany - ulala xdd.
    Fajny rozdział. Lubię Lily ^^
    Czekam na nexta ^^
    Pozdrawiam serdecznie,
    Isiia <3.

    OdpowiedzUsuń