Minął tydzień. Lily jak co dzień wstała z łóżka, podbiegła prosto do ściany, na której zawieszony był kalendarz i skreśliła kratkę wyznaczający dzisiejszy dzień [31 sierpień]. Już nie mogła się doczekać. Nie mogła się doczekać wyjazdu do Hogwartu. Przez cały dzień dopakowywała do kufra zapomniane rzeczy.
Następnego dnia wraz z rodzicami i Petunią znalazła się na dworcu King's Cross.
-Gdzie jest ten peron ? Przecież takiego nie ma! 9 i 3/4, 9 i 3/4 ! Musieli źle wydrukować bilet. - krzyczał bezradnie pan Evans, a ludzie patrzyli na niego jak na wariata.
-Przepraszam. - odezwał się mężczyzna stojący obok. -Peron 9 i 3/4 ? Tutaj. - wskazał ręką na barierkę.
-Pan żartuje ? - zapytał z niedowierzaniem ojciec rudowłosej.
-Nie. W świecie czarów wszystko jest możliwe. Proszę iść w kierunku tej barierki i się nie zatrzymywać. -Po chwili on, jego syn i jakaś kobieta [zapewne żona tego pana] zniknęli za barierką. Petunii opadła szczęka.
-Magia!-powiedziała pani Evans. Lil spojrzała na zegarek, była 10:55, podała wiklinowy koszyk z kotem tacie.
-Ruszajmy. - Lil pchała wózek w stronę barierki z odrobinką strachu "A jak się roztrzaskam ? Albo Stuknę w ścianę i wywrócę ?" Zacisnęła oczy, mocniej złapała wózek i znalazła się na peronie 9 i 3/4, a na torach stała lokomotywa Express Hogwart. Zaraz dołączyła do niej siostra z rodzicami. Pożegnała się z nimi i wsiadła do pociągu.
-Wolne? - zapytała otwierając drzwi do jednego z przedziałów, siedziało w nim dwóch chłopców z pierwszej klasy.
-Siadaj- chłopak, którego ojciec pokazał jej wejście na peron przesunął się w stronę okna. Był chudy, niski jak na swój wiek. Miał krótkie, kruczoczarne włosy, orzechowe oczy, które błyszczały zza okrągłych okularów. Naprzeciwko niego siedział dość wysoki chłopak o miodowych włosach i jasnobrązowych oczach.
-Dziękuję. - Dziewczyna weszła do środka i podeszła do okna.
-Będziemy do ciebie pisać co tydzień ! - krzyczała pani Evans, machając córce wraz z mężem, obok nich stała Tunia z obojętną miną.
-Dobrze, pa mamo ! Pa tato ! Do zobaczenia Petunio! - machała im dopóki pociąg nie skręcił. Usiadła na miejscu. - Nazywam się Lily Evans - uśmiechnęła się i wyciągnęła rękę do chłopaka o kruczoczarnych włosach.
-James Potter - uścisnął jej dłoń.
-Remus Lupin - chłopak zawtórował czynność kolegi.
Podróż upłynęła im niezwykle szybko. Kiedy byli na miejscu usłyszeli krzyk.
-Pirszoroczni tutaj ! - wołał ich jakiś ogromny, brodaty mężczyzna, który miał na oko ze 45 lat. Tłum niskich postaci powędrował w jego kierunku, a zaraz potem ruszyli za nim.
-Nazywam się Rubeus Hagrid! - zagadnął ich dziarskim tonem po drodze do wielkiego jeziora. - Tera trochę sobie popływacie.- Szedł dalej aż doszli do brzegu jeziora, na którym roiło się od malutkich łódek.- Wsiadać po czworo nie więcej! -i już po chwili wszyscy znaleźli się w łódkach i wiosłowali ile sił w rękach w stronę zamku. Zachwyceni weszli do zamku. Przywitała ich tam wysoka, czarnowłosa czarownica o srogim spojrzeniu ze zwężonymi ustami.
- Witam. Nazywam się Minerwa McGonagall. Jestem nauczycielką transmutacji i opiekunką Grffindoru. Zapraszam do Wielkiej Sali.- wskazała ręką na ogromne drzwi. - Proszę ustawić się parami i iść za mną. - pierwszoklasiści ustawili się i ruszyli za czarnowłosą kobietą szybkim krokiem. Stanęli przed stołem nauczycielskim, obok którego stało drewniane krzesło, a na tym leżała jakaś stara, wyświechtana tiara.- Kiedy wyczytam wasze nazwisko podejdziecie, gdy zostaniecie przydzieleni zasiądziecie do stołu waszego domu.- Podeszła do krzesła, chwyciła pergamin i zaczęła wyczytywać.Podczas wywoływania poszczególnych osób Lil chciała zobaczyć jak wygląda przydzielanie, ale była zbyt niska i stała na samym końcu. Kiedy stanęła na palcach i wyciągnęła głowę zobaczyła Severusa. Pomachała mu i ucieszyła się na jego widok.
-Adams Norbert ! -krzyknęła czarownica, trzymająca w ręce pergamin. Podszedł wysoki chłopak o niebieskich oczach i usiadł na stołku. Kobieta założyła mu na głowę tiarę, a ta rozdarła się na szwie i wyglądała jakby miała coś na kształt ust, słychać było zachwyt
-Ravenclaw!- Przy stole Krukonów zabrzmiały wiwaty i oklaski.
-Bell Martin! - Hufflepuff! - tym razem wiwaty zawitały przy stole Puchonów.
Co minutę tiara wykrzykiwała nazwę jakiegoś domu. - Slytherin! - Ravenclaw!- Gryffindor!- Slytherin! I co minutę przy jakimś stole słychać było oklaski.
-Lily Evans! - dziewczynka wygramoliła się z tłumu i ruszyła żwawym krokiem przed siebie, usiadła na stołku, a po chwili wielka tiara nasunęła się jej aż na ramiona.
-Odważna, zdolna do poświęceń, wierna. - Zabrzmiał głos w jej uszach. - Gryffindor! - rozległ si krzyk, a przy stole Gryfonów zabrzmiały oklaski. Lily z uśmiechem na ustach ruszyła w stronę swoich nowych kolegów i koleżanek. Nie zdawała sobie sprawy, że cały czas jest obserwowana przez Severusa. W jego głowie kłębiło się tysiąc myśli "Do jakiego domu trafi ?" - "Dlaczego ona musi być Gryfonką?" - "Czy będą się jeszcze przyjaźnić ?" Miał przeczucie. Złe przeczucie. Straciwszy rachubę czasu w swoich rozmyślaniach, usłyszał jak nauczycielka wywołuje jego nazwisko. Poczuł ścisk w żołądku. Podszedł do krzesła, usiadł, a po chwili nauczycielka transmutacji włożyła na jego głowę kapelusz, ale nie taki zwykły kapelusz, to była Tiara, która miała zadecydować raz na zawsze o jego przyszłości.
-Nie mam wątpliwości, w tym domu sprawdzisz się najlepiej - usłyszał głosik szepczący mu do ucha.
-Slytherin ! - tym razem wrzaski, wiwaty i oklaski usłyszeć można było przy stole Ślizgonów. Severus usiadł obok jakiegoś blondyna z szóstego roku. Wiedział, że trafi do domu węża, to było pisane, ale wciąż zadawał sobie pytanie: :"Dlaczego Lily musiała trafić do domu wroga?"
_____________________________________________
Hej. Drugi rozdział. Poproszę o korektę <drobne uwagi> na pewno się poprawię. Wiem, że robię błędy.
Jeśli możecie zostawicie komentarz.
-Dziękuję. - Dziewczyna weszła do środka i podeszła do okna.
-Będziemy do ciebie pisać co tydzień ! - krzyczała pani Evans, machając córce wraz z mężem, obok nich stała Tunia z obojętną miną.
-Dobrze, pa mamo ! Pa tato ! Do zobaczenia Petunio! - machała im dopóki pociąg nie skręcił. Usiadła na miejscu. - Nazywam się Lily Evans - uśmiechnęła się i wyciągnęła rękę do chłopaka o kruczoczarnych włosach.
-James Potter - uścisnął jej dłoń.
-Remus Lupin - chłopak zawtórował czynność kolegi.
Podróż upłynęła im niezwykle szybko. Kiedy byli na miejscu usłyszeli krzyk.
-Pirszoroczni tutaj ! - wołał ich jakiś ogromny, brodaty mężczyzna, który miał na oko ze 45 lat. Tłum niskich postaci powędrował w jego kierunku, a zaraz potem ruszyli za nim.
-Nazywam się Rubeus Hagrid! - zagadnął ich dziarskim tonem po drodze do wielkiego jeziora. - Tera trochę sobie popływacie.- Szedł dalej aż doszli do brzegu jeziora, na którym roiło się od malutkich łódek.- Wsiadać po czworo nie więcej! -i już po chwili wszyscy znaleźli się w łódkach i wiosłowali ile sił w rękach w stronę zamku. Zachwyceni weszli do zamku. Przywitała ich tam wysoka, czarnowłosa czarownica o srogim spojrzeniu ze zwężonymi ustami.
- Witam. Nazywam się Minerwa McGonagall. Jestem nauczycielką transmutacji i opiekunką Grffindoru. Zapraszam do Wielkiej Sali.- wskazała ręką na ogromne drzwi. - Proszę ustawić się parami i iść za mną. - pierwszoklasiści ustawili się i ruszyli za czarnowłosą kobietą szybkim krokiem. Stanęli przed stołem nauczycielskim, obok którego stało drewniane krzesło, a na tym leżała jakaś stara, wyświechtana tiara.- Kiedy wyczytam wasze nazwisko podejdziecie, gdy zostaniecie przydzieleni zasiądziecie do stołu waszego domu.- Podeszła do krzesła, chwyciła pergamin i zaczęła wyczytywać.Podczas wywoływania poszczególnych osób Lil chciała zobaczyć jak wygląda przydzielanie, ale była zbyt niska i stała na samym końcu. Kiedy stanęła na palcach i wyciągnęła głowę zobaczyła Severusa. Pomachała mu i ucieszyła się na jego widok.
-Adams Norbert ! -krzyknęła czarownica, trzymająca w ręce pergamin. Podszedł wysoki chłopak o niebieskich oczach i usiadł na stołku. Kobieta założyła mu na głowę tiarę, a ta rozdarła się na szwie i wyglądała jakby miała coś na kształt ust, słychać było zachwyt
-Ravenclaw!- Przy stole Krukonów zabrzmiały wiwaty i oklaski.
-Bell Martin! - Hufflepuff! - tym razem wiwaty zawitały przy stole Puchonów.
Co minutę tiara wykrzykiwała nazwę jakiegoś domu. - Slytherin! - Ravenclaw!- Gryffindor!- Slytherin! I co minutę przy jakimś stole słychać było oklaski.
-Lily Evans! - dziewczynka wygramoliła się z tłumu i ruszyła żwawym krokiem przed siebie, usiadła na stołku, a po chwili wielka tiara nasunęła się jej aż na ramiona.
-Odważna, zdolna do poświęceń, wierna. - Zabrzmiał głos w jej uszach. - Gryffindor! - rozległ si krzyk, a przy stole Gryfonów zabrzmiały oklaski. Lily z uśmiechem na ustach ruszyła w stronę swoich nowych kolegów i koleżanek. Nie zdawała sobie sprawy, że cały czas jest obserwowana przez Severusa. W jego głowie kłębiło się tysiąc myśli "Do jakiego domu trafi ?" - "Dlaczego ona musi być Gryfonką?" - "Czy będą się jeszcze przyjaźnić ?" Miał przeczucie. Złe przeczucie. Straciwszy rachubę czasu w swoich rozmyślaniach, usłyszał jak nauczycielka wywołuje jego nazwisko. Poczuł ścisk w żołądku. Podszedł do krzesła, usiadł, a po chwili nauczycielka transmutacji włożyła na jego głowę kapelusz, ale nie taki zwykły kapelusz, to była Tiara, która miała zadecydować raz na zawsze o jego przyszłości.
-Nie mam wątpliwości, w tym domu sprawdzisz się najlepiej - usłyszał głosik szepczący mu do ucha.
-Slytherin ! - tym razem wrzaski, wiwaty i oklaski usłyszeć można było przy stole Ślizgonów. Severus usiadł obok jakiegoś blondyna z szóstego roku. Wiedział, że trafi do domu węża, to było pisane, ale wciąż zadawał sobie pytanie: :"Dlaczego Lily musiała trafić do domu wroga?"
_____________________________________________
Hej. Drugi rozdział. Poproszę o korektę <drobne uwagi> na pewno się poprawię. Wiem, że robię błędy.
Jeśli możecie zostawicie komentarz.
Woo. Podoba mi się. ;3 Ale gdzie jest Syriusz i Peter? Pozdrawiam i życzę weny twórczej.
OdpowiedzUsuńWszytko w swoim czasie :) Dziękuję i wzajemnie ♥
UsuńOjoj jak słodko ^^ Lily poznała Jamesa :) Mimo, że było to do przewidzenia, to jednak szkoda, że Lily i Sev nie są w jednym domu. Odnośnie rozdziału to ciekawy, masz talent, jednak akcja zbyt szybko się przewija. Spróbuj od czasu do czasu wprowadzić troszkę więcej opisów :) Poza tym wszystko było fantastycznie! Nie mogę się doczekać kolejnej notki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dużo, duuużo weny :D