wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział 1.

Trzeba być podobnym, aby się zrozumieć i innym, aby się pokochać.

Lato. Wciągu tegorocznych wakacji życie małej Lily zmieniło się na zawsze. Dowiedziała się, że jest czarownicą, zaprzyjaźniła z chłopcem, który jej to powiedział i znienawidziła ją siostra, a rodzice byli z niej dumni. Byli dumni, że mają w rodzinie "nadzwyczajne" dziecko. Nic nie byłoby jednak takie wspaniałe, gdyby nie właśnie ten chłopiec. Gdyby nie on dalej Petunia sądziłaby, że jest wariatką. Miał na imię Severus, Severus Snape. Był dość wysoki jak na swój wiek, szczupły, miał jasną cerę, czarne oczy i włosy, które sięgały mu aż do połowy szyi. Przez te dwa miesiące zdążył nauczyć jej kilku prostych zaklęć i wprowadzić ją początkowo w świat magii. Zwierzali się sobie i spędzali razem dużo czasu. Za rok wyruszą razem we wspaniały świat magii i czarów.
                                            ~   ♥   ~
-Lily wstawaj ! Dzisiaj idziemy na Pokątną. - Nad jedenastoletnią Evans pochylała się jej matka. Lily była bardzo do niej podobna. Odziedziczyła po niej grube, rude włosy i jasną cerę, ale oczy miała po tacie. Wpadały w jasno zielony odcień można by było się w nich utopić. Dziewczynka wstała z łóżka po czym szybko je zaścieliła. Po wykonaniu porannej toalety zeszła na śniadanie. Kiedy usiadła przy stole Petunia tylko spojrzała na nią z czystą zazdrością.
- Ja też dostanę list z Hogwartu - wypaliła - Napisałam do dyrektora tej szkoły, na pewno mnie przyjmą, bo bardzo dobrze radzę sobie z matematyką i biologią. - Usiadła prosto na krześle  i wypięła dumnie pierś. Petunia wyróżniała się dużym podobieństwem do ojca. Była brunetką o końskiej twarzy, ale brązowe oczy miała po matce, w których co raz to częściej można było zauważyć nienawiść do swojej siostry.
- Tunio przecież wiesz, że w Hogwarcie nie ma takich przedmiotów. Z tego co się dowiedziałam będę miała tam eliksiry, historię magii, zaklęcia i zielarstwo o reszcie dowiem się wkrótce. - Lil posłała dziewczynce troskliwy uśmiech, kiedy ta tylko prychnęła. Rudowłosa usiadła do stołu i sięgneła po kanapkę z dżemem. Po chwili dołączyła do nich matka.
-Dzwonił tata i niestety nie zdąży dzisiaj pójść z nami na zakupy. Musi zostać do późna w pracy. - pogładziła  
Lily po włosach i uśmiechnęła się - Ale możemy iść same, prawda ?
-Oczywiście już nie mogę się doczekać. - odpowiedziała dziewczynka. Po godzinie znalazły się w dziurawym kotle i przeszły na Pokątną. Tam Mary [ pani Evans] wymieniła walutę u Gringotta. Petunia przyglądała się wszystkiemu ze zdziwieniem i zachwytem jednocześnie. Lil wyciągnęła listę potrzebnych rzeczy do Hogwartu.
- Tak najpierw różdżka- pisnęła uradowana, po czym zaczęła analizować wzrokiem każdy zakamarek Pokątnej i znalazła. Jej wzrok zatrzymał się na małym, narożnym sklepiku z szyldem na którym było napisane " U Olivandera" - Mamo, chodźmy tam ! - pociągnęła kobietę za bluzkę i wskazała ręką sklep. Po chwili znajdowały się w dziwnym         
pomieszczeniu, w którym pełno było malutki pudełeczek poukładanych jedno na drugim, sięgających aż sufitu. Trzy minuty później za ladą pojawił się na oko 40-letni mężczyzna z potarganymi włosami w pogniecionym garniturze.- Dzień dobry chciałabym kupić różdżkę - powiedziała nieśmiało Lily.
- Och, tak jasne. Proszę chwileczkę poczekać. - zniknął pomiędzy regałami, a po chwili wrócił trzymając w rękach trzy prostokątne pudełeczka. Podał jedno z nich dziewczynce - Proszę spróbować tej - 12 i pół cala, odpowiednio giętka, wiśnia z włóknem z serca smoka, powiedz jakieś zaklęcie. Lily wzięła pudełko, otworzyła je i wyjęła cienką różdżkę.
-  Alarte Ascendare - wyszeptała, a z różdżki wystrzelił brązowy promień i szufladka w którą Lil wycelowała zamiast wznieść się w górę i upaść spłonęła. promień i szufladka w którą Lil wycelowała zamiast wznieść się w górę i upaść spłonęła.
-To chyba nie to. - Olivander szybko zabrał jej z rąk to magiczne cudo i wręczył drugie. - 9 cali, sztywna, sekwoja z piórem feniksa.
-Alarte Ascendare- powiedziała i znów się nie udało.Szufladka zaczęła wirować po całym pomieszczeniu. Oddała różdżkę sprzedawcy, a ten wręczył jej kolejną- Powinna być dobra. Jest idealna do rzucania uroków, 10 i 1/4 cala, wykonana z wierzby.
- Alarte Ascendare- powtórzyła, a wirująca szufladka podleciała  do góry i upadła. Petunia rozdziawiła buzię, a matka uściskała dziewczynkę. - Brawo Lily !-Później poszły do madame Malkin, Esów i Floresów, Magicznej Menażerii, gdzie Lil wybrała sobie kota i Apteki [ po składniki do eliksirów] oraz po kociołek. Po tym jak zakupiły już wszystko wstąpiły do lodziarni Floriana Fortescue. Kiedy zamówiły po lodzie i usiadły przy stoliku Petunia nie kryła złości, a rudowłosa zobaczyła znajomą czuprynę przy sklepie "Markowy sprzęt do quidditcha".
-Severus ! - zawołała i podeszła do niego.
-Lily ! - na jego twarzy widniała radość. - Już po zakupach ?
-Tak. Jestem taka zadowolona. Byłam u Olivandera i on powiedział, że moja różdżka jest świetna do rzucania uroków. - powiedziała dumna.
-Moja jest doskonała do czarnej magii - oznajmił z nutką niepokoju w głosie. Lil wydęła usta w dziwnym grymasie.
-A ten sklep przy którym stałeś. QUIDDITCH ? Co to? - spytała z nieukrywaną ciekawością.
-To taki sport czarodziejów. Siedmiu graczy każdej drużyna lata na miotłach. Ścigający próbują wrzucić kafla - jedną z czterech piłek do jednej z trzech pętli na tyczkach stojącej po dwóch stronach boiska, której broni bramkarz. Tłuczki są dwa i atakują graczy, a pałkarze muszą je odbijać w stronę przeciwników. Najważniejszy jest szukający. Musi złapać czwartą piłkę wielkości orzecha włoskiego, a gdy już to zrobi  jego drużyna zdobywa 150 pkt. Każdy mecz trwa aż do złapania złotego znicza, a z tego co wiem najdłuższy trwał dwa miesiące. - Lily słuchała go bardzo uważnie i już zaczęła sobie wyobrażać quidditcha. -Własnie wyszedł najnowszy model miotły Księżycowa Brzytwa jak na razie najszybsza - powiedział ze zdumieniem. Rozmawiali tak jeszcze z 5 minut i Lily zawołała mama.
-Zobaczymy się w Hogwarcie - pożegnali się i ruszyli w swoje strony.    

                                            ~   ♥   ~
Kiedy Lil z Petunią i panią Evans były już w domu ruda usłyszała pukanie w okno. Otworzyła je, a do pomieszczenia wleciał ogromny, szary puchacz. W dziobie trzymał list i o dziwo nie wręczył go czarownicy tylko jej siostrze. Dziewczyna była zachwycona lecz po chwili uśmiech spełzł jej z twarzy. Przeczytała wiadomość na głos.
                                                            Droga Petunio !
Bardzo mi przykro, ale niestety do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie dostają się tylko czarodzieje. W żyłach twojej siostry płynie właśnie krew czarodzieja dlatego została przyjęta. Nie wybraliśmy jej jak mówisz " BO ONA JEST WE WSZYSTKIM LEPSZA". W mugolskich rodzinach zdarzają się takie przypadki jednak ty do nich nie należysz. Życzę sukcesów w nauce i nie trać chęci.
                                   

                                                                                                                            Z poważaniem

                                                                                                                 Albus Dumbledore    

Z jej oczu ciurkiem zaczęły lecieć łzy. Na twarzy Mary malował się żal i smutek.
-Nie płacz Tunio. - przytuliła córkę do  siebie - Jak mogłaś pomyśleć, że Lily jest we wszystkim lepsza ? Każdy ma swoje lepsze i mocne strony. - Usta na końskiej twarzy Petunii zmieniły się w wąską kreskę, a zaszklone oczy wędrowały to od rudowłosej do matki.
-Ona zawsze była lepsza! Idealna .... Kochacie ją z tatą bardziej niż mnie ! Nienawidzę magii i czarodziejów! - krzyczała przez płacz i pobiegła do swojego pokoju. Lil rozłożyła bezradnie ręce. Miała do siebie pretensje o zachowanie siostry. Wszystko przez nią. Pani Evans usiadła w fotelu i schowała twarz w dłoniach.

                                           ~   ♥   ~
 
Hej to mój pierwszy rozdział jestem ciekawa jak wam się podoba. Proszę o komentarze. Następny dodam wkrótce. Przepraszam za błędy, a  w szczególności przecinki i za te białe krechy ale jeszcze w pełni nie opanowałam edytora postów :D . Proszę was o cierpliwość bo to cecha niezbędna do czytania tego bloga. 

5 komentarzy:

  1. Woo. Podoba mi się ten rozdział. :D Fajnie opisałaś Lily. <3 Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć!
    Bardzo interesujący rozdział. Miło jest poczytać o małej Lily. Pewnie teraz Petunia ją znienawidzi (jak już tego nie zrobiła). Podoba mi się jak wczuwasz się w te dziewczynki :)
    Pozdrawiam i zmykam czytać 2 rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne! :) takie inne, naprawdę fajnie opisałaś Lily. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. super! masz talent do pisania :)

    OdpowiedzUsuń
  5. 37 yr old Health Coach I Aurelie Tolmie, hailing from Shediac enjoys watching movies like "Outlaw Josey Wales, The" and Community. Took a trip to Quseir Amra and drives a Sportvan G30. odkryj to

    OdpowiedzUsuń